Efekt spędzenia godziny w londyńskiej księgarni : ) Przejrzałam większość książek poświęconych modzie, ale odpowiedź na pytanie co ja tak właściwie kupiłam, poznałam dopiero w drodze do Polski.
The result of looking for a book about fashion in a London bookshop : ) I browsed through most of the books, but I had only one hour to pick out the best one so I wasn’t sure if it was the right choice. I found it out later, when I was on my way back to Poland (It’s about forty hours of doing-nothing).
Poprzez modę starożytnych imperiów, średniowiecze i
nowożytność dotarłam do najciekawszego
rozdziału- XX wieku. Co kilkanaście stron pojawiały się informacje o znanych projektantach,
ikonach mody (Paul Poiret, Twiggy).
Wiedziałam o istnieniu takiej projektantki jak Barbara
Hulanicki, ale nie miałam pojęcia, że jest tak znaczącą osobą w świecie mody.
Poczułam się nawet trochę głupio, bo informacje o niej zajęły w książce 2 strony,
czyli tyle samo co informacje o Christianie Diorze, Yves Saint Laurencie czy
Cristobalu Balenciadze (w tym szacownym gronie pominięto jednak Valentina, Kenzo
Takadę i wielu innych znanych projektantów). Aby zlikwidować dyskomfort poznawczy, zainteresowałam się twórczością polskiej
projektantki. Efekt poniżej.
Having looked through the fashion of ancient Rome and Greece, baroque and renaissance, I reached the most interesting chapter- the 20th
century. There was some information about fashion designers and icons
(Paul Poiret, Twiggy). I saw the heading: Barbara Hulanicki- a Polish
fashion designer. A photograph
and a short biography took two pages- exactly like pieces of
information about Christian Dior, Yves Saint Laurent or Cristobal
Balenciaga. I didn’t find anything about Kenzo Takada, Valentino or
other famous people… I hadn’t expected a Polish fashion designer to be
so important…
bluzka projektu Barbary Hulanicki
Na początku swej kariery Hulanicki zajmowała się ilustrowaniem mody. Pracowała m.in. dla brytyjskiego Vogue’a, Women's Wear Daily, The Times. W 1964 założyła pierwszy butik (Biba). Projektowała do końca lat 70 (potem nastąpiła era punków, a Hulanicki nie potrafiła lub nie chciała się dopasować). Jej stałymi klientami byli np. The Rolling Stones, David Bowie, Twiggy. Zanim Leslie Hornby (znana właśnie jako Twiggy) stała się top modelką, wszystkie zarobione pieniądze i kieszonkowe wydawała na sukienki w Bibie. Anna Wintour wkroczyła w świat mody jako pracownik Domu Biba! O Barbarze Hulannicki niektórzy mówią nawet, że kreowała lata 60 (obok Mary Quant, Yves Saint Laurenta, André Courrèges). Londyn stał się wówczas centrum świata mody. W latach 50 królowała (dla wielu niedostępna) moda haute couture, a kanonem urody, figury były pin-up girls. Patrzono na elegancki Paryż. Później, jak to zwykle bywa, wszystko się odwróciło; przyszła kolej na pret-a-porter (dosł.=ready to wear=gotowe do noszenia ). Ludzie mieli trochę dosyć klasyki i spokoju, woleli zabawę, rzeczy tańsze, nowocześniejsze, barwne, takie, w których zastosowano nowe (geometryczne) wzory i kroje. Bardzo ważnym elementem było również wprowadzenie długości mini. Towary proponowane przez Bibę doskonale trafiały w te oczekiwania.
At
the begining of her career Hulanicki worked as a fashion illustrator.
You could find her drawings in The British Vogue, The Women's Wear Daily
or The Times. In 1964 she set up her first shop (BIBA) She continued
designing until the end of the 1970’s (that is when the punk era began
and Hulanicki couldn’t or didn’t want to fit in).
Her regular clients were: The Rolling Stones, David Bowie, Twiggy.
Before Leslie Hornby became a supermodel, she used to spend all her
pocket money on BIBA dresses. Anna Wintour entered the world of fashion
as a BIBA house employee! Some people say Barbara Hulanicki created the
1960’s (together with Mary Quant, Yves Saint Laurent, André Courrèges).
London was the center of the world fashion. The 1950’s were the time when haute couture (unobtainable for most people) reigned supreme; the ideals of feminine beauty were pin-up girls. Elegant Paris was looked up to. After that, as usually happens, everything changed completely; a turn for pret-a-porter
(.=ready to wear) came. People didn’t want classics or calmness any
more, they preferred fun, parties, things which were cheaper, more
colourful, new ( geometric) designs and cuts. Very important was the
introduction of the mini skirt. Goods offered by BIBA satisfied all
these requirements.
Polska projektantka
wpadła na pewne genialne pomysły, z których korzysta się obecnie na całym świecie.
Chodzi o formę zakupów. Ona wprowadziła samodzielne przeglądanie ubrań (zwane
czasami fast fashion).Wcześniej trzeba było czekać na ekspedientkę,
która obsłuży, poda, znajdzie rozmiar. Jako pierwsza założyła kilkupiętrowy
butik. Można powiedzieć, że jej sklepy były pierwowzorem dla takich kolosów jak
H&M, Zara. Zachowano formę, cenę (aczkolwiek nie zawsze) wielkość , a raczej „kilkupiętrowość”, ponieważ butiki Biba były znacznie większe niż np.
obecny Topshop, osiągały wysokość do nawet 7 pięter (ten milion klientów tygodniowo
musiał się gdzieś pomieścić). Największy sklep sieciowy, który widziałam w
życiu, znajduje się w Mediolanie (chyba czteropiętrowa Zara). Niestety, zmianie uległa
jakość produktów; obecnie częściej używa się poliestru i akrylu niż jedwabiu
czy lnu; rękawy koszul i żakietów są gorzej wszyte (podejrzewam, że właśnie z
tego powodu w produkcji masowej używana jest bawełna z dodatkiem np. elastyny,
wówczas błąd aż tak nie razi i nie przeszkadza).
Hulanicki reformed shopping . She introduced unassisted clothes-browsing (sometimes referred to as “fast fashion”). Before that, you had to wait for a shop assistant to attend to you, you couldn’t do anything by yourself. Hulanicki was the first to open a multi-storey boutique. Her stores were a prototype for H&M or ZARA, which followed the structure of the building, the lay-out, the size (BIBA boutiques were a bit bigger- one of them had 7 floors!) the price (not always). Unfortunately, the quality has deteriorated; nowadays you can buy polyester or acryl clothes easily but it’s more difficult to find a 100% satin or silk skirt; shirt and jacket sleeves are sloppily set in (that’s why in mass production cotton with e.g. elastin is often used; then a flaw isn’t so noticeable).
Hulanicki reformed shopping . She introduced unassisted clothes-browsing (sometimes referred to as “fast fashion”). Before that, you had to wait for a shop assistant to attend to you, you couldn’t do anything by yourself. Hulanicki was the first to open a multi-storey boutique. Her stores were a prototype for H&M or ZARA, which followed the structure of the building, the lay-out, the size (BIBA boutiques were a bit bigger- one of them had 7 floors!) the price (not always). Unfortunately, the quality has deteriorated; nowadays you can buy polyester or acryl clothes easily but it’s more difficult to find a 100% satin or silk skirt; shirt and jacket sleeves are sloppily set in (that’s why in mass production cotton with e.g. elastin is often used; then a flaw isn’t so noticeable).
Ciekawszy wydał
mi się sposób, w jaki Hulanicki ustalała ceny. Sprawdzała tygodniowe zarobki przeciętnej dziewczyny w Londynie. Od tej kwoty odejmowała
koszt jedzenia, czynszu, itp. Na drobne wydatki zostawało jakieś 3 funty. A więc
sukienka nie mogła kosztować więcej. Proste, a przydałoby się niektórym polskim
projektantom. Irytujące bywa zderzenie wysokości ceny z jakością produktu. Materiał, krój, wykończenia i wytrzymałość pozostawiają wiele do życzenia, a przy cenie 800-1000zł za spodnie doprowadzają do furii lub napadu śmiechu. Podobno płaci się za „proces twórczy”.
It’s very interesting to note how Hulanicki set prices in her shops. She inquired how much an ordinary woman in London earned. From this amount she subtracted the cost of food, rent, etc. For a woman’s minor expenses there was about 3 pounds left over, so a BIBA dress couldn’t cost more than 3 pounds. I like this approach to price- it’s simple but I think some Polish designers haven’t heard about it yet! It’s annoying when somebody designs a collection which isn’t nice, the clothes are badly-sewn (very often they’re artistically ragged- it’s cheaper) but you pay 800-1000 zloties (200-250 euros) for e.g. such trousers. You pay for a complicated “creative process”.
Te wszystkie informacje złożyły się na obraz Hulanicki projektującej modę „dla ludzi”. Niedrogą, dobrej jakości, śledząc to, czego potrzebują; zarówno „rozmiarówką”, jak i krojem ubrań. Hulanicki nie próbowała mody kreować na sztukę czystą, pozostawała wierna sztuce stosowanej, która dostosowuje się do potrzeb i oczekiwań tych, co będą ją użytkować codziennie. Nie dość, że czasem wydaje się, iż moda odchodzi od swego przeznaczenia i zapomina lub nie chce pamiętać, że jest rzemiosłem a może być lub bywa artystycznym (które podporządkowuje estetykę użyteczności), to zdaje się pretendować do sztuki czystej. Żeby chociaż to sztuka Caravaggia była, to dałoby się to znieść, ale mam obawy, że to raczej sztuka granatowej kropki na białym płótnie (kto oglądał „Nietykalnych”, albo był w muzeum sztuki współczesnej, wie o czym piszę).
It seems to me that Hulanicki designed fashion “for people” .Inexpensive, of good quality. She followed what they needed- in terms of size, price, style of clothes. She didn’t make too much of fashion: what it wasn’t. At present fashion is a kind of art, but I’m afraid it isn’t like paintings by Caravaggio or Goya. It reminds modern art- like a blue dot on white canvas (If you have seen “Intouchables” or have visited a museum of modern art- you know what I mean). I can’t deny that Hulanicki created a kind of art, I just narrow it down to the concept of functional art, which meets customers’ needs and expectations, not the other way round, when you have to submit to designers’ directives. Twiggy (before she became famous) couldn’t find the right size in any BIBA shops. It wasn’t a problem- she had her clothes made-to-measure, exactly like these in the boutique. I can’t imagine a similar situation in a H&M store.
Ciekawe, czy nie zrezygnujemy z pomysłu Barbary Hulanickiej - częściowej samoobsługi w sieciówkach. Za wyjątkiem nastolatków (warto wspomnieć, że coś takiego jak moda młodzieżowa powstało właśnie w latach 60), ludzie nie mają czasu na zakupy. Nie tylko dlatego, że są zapracowani, ale dlatego że wolą go spędzić gdzie indziej i częściej doceniają jego niepowtarzalność. Część z tych osób robi zakupy przez internet, część wolałaby tradycyjne sklepy, w których ekspedientka szybko znajdzie to, czego poszukują w odpowiednim rozmiarze, doradzi (pewnym problemem jest to, że musiałaby być kompetentna, co może stanowić dzisiaj pewien problem). Może znów nastąpi era elegancji, krawiectwa i rzemieślnictwa, czasem nawet artystycznego?
o co chodzi z torami----> http://moje.radio.lublin.pl/lublin-tory-kolejowe-przed-ratuszem.html
strona Barbary Hulanicki-----> http://www.barbarahulanickidesign.com/vintage-biba/
Przepraszam za tak długą przerwę w postach, mam nadzieję, że powyższy wynagrodził oczekiwanie.
It’s very interesting to note how Hulanicki set prices in her shops. She inquired how much an ordinary woman in London earned. From this amount she subtracted the cost of food, rent, etc. For a woman’s minor expenses there was about 3 pounds left over, so a BIBA dress couldn’t cost more than 3 pounds. I like this approach to price- it’s simple but I think some Polish designers haven’t heard about it yet! It’s annoying when somebody designs a collection which isn’t nice, the clothes are badly-sewn (very often they’re artistically ragged- it’s cheaper) but you pay 800-1000 zloties (200-250 euros) for e.g. such trousers. You pay for a complicated “creative process”.
Te wszystkie informacje złożyły się na obraz Hulanicki projektującej modę „dla ludzi”. Niedrogą, dobrej jakości, śledząc to, czego potrzebują; zarówno „rozmiarówką”, jak i krojem ubrań. Hulanicki nie próbowała mody kreować na sztukę czystą, pozostawała wierna sztuce stosowanej, która dostosowuje się do potrzeb i oczekiwań tych, co będą ją użytkować codziennie. Nie dość, że czasem wydaje się, iż moda odchodzi od swego przeznaczenia i zapomina lub nie chce pamiętać, że jest rzemiosłem a może być lub bywa artystycznym (które podporządkowuje estetykę użyteczności), to zdaje się pretendować do sztuki czystej. Żeby chociaż to sztuka Caravaggia była, to dałoby się to znieść, ale mam obawy, że to raczej sztuka granatowej kropki na białym płótnie (kto oglądał „Nietykalnych”, albo był w muzeum sztuki współczesnej, wie o czym piszę).
It seems to me that Hulanicki designed fashion “for people” .Inexpensive, of good quality. She followed what they needed- in terms of size, price, style of clothes. She didn’t make too much of fashion: what it wasn’t. At present fashion is a kind of art, but I’m afraid it isn’t like paintings by Caravaggio or Goya. It reminds modern art- like a blue dot on white canvas (If you have seen “Intouchables” or have visited a museum of modern art- you know what I mean). I can’t deny that Hulanicki created a kind of art, I just narrow it down to the concept of functional art, which meets customers’ needs and expectations, not the other way round, when you have to submit to designers’ directives. Twiggy (before she became famous) couldn’t find the right size in any BIBA shops. It wasn’t a problem- she had her clothes made-to-measure, exactly like these in the boutique. I can’t imagine a similar situation in a H&M store.
Ciekawe, czy nie zrezygnujemy z pomysłu Barbary Hulanickiej - częściowej samoobsługi w sieciówkach. Za wyjątkiem nastolatków (warto wspomnieć, że coś takiego jak moda młodzieżowa powstało właśnie w latach 60), ludzie nie mają czasu na zakupy. Nie tylko dlatego, że są zapracowani, ale dlatego że wolą go spędzić gdzie indziej i częściej doceniają jego niepowtarzalność. Część z tych osób robi zakupy przez internet, część wolałaby tradycyjne sklepy, w których ekspedientka szybko znajdzie to, czego poszukują w odpowiednim rozmiarze, doradzi (pewnym problemem jest to, że musiałaby być kompetentna, co może stanowić dzisiaj pewien problem). Może znów nastąpi era elegancji, krawiectwa i rzemieślnictwa, czasem nawet artystycznego?
Will we give up Hulanicki’s idea of partial self-service in chain
stores? Except for teenagers ( I should mention that youth fashion began in the
1960’s) people don’t have time for shopping. Our society is getting older, so
shouldn’t the way of doing shopping be
adjusted to the needs of elderly and/or overworked people? Some of us buy things
online, I think it will soon become even more popular but I don’t think it will
displace traditional shops completely. Maybe, according to the principle of
returning, the age of elegance, tailoring and craftsmanship will come
back….
o co chodzi z torami----> http://moje.radio.lublin.pl/lublin-tory-kolejowe-przed-ratuszem.html
strona Barbary Hulanicki-----> http://www.barbarahulanickidesign.com/vintage-biba/
Przepraszam za tak długą przerwę w postach, mam nadzieję, że powyższy wynagrodził oczekiwanie.