Nie podejrzewałam Adama Mickiewicza o specjalizację w
zakresie mody. A takie podejrzenie pojawiło się po przeczytaniu tego:
Weszła nowa
osoba, przystojna i młoda;
Jej
zjawienie się nagłe, jej wzrost i uroda,
Jej ubiór zwrócił oczy; wszyscy ją witali;
Prócz
Tadeusza, widać, że ją wszyscy znali.
Kibić miała wysmukłą, kształtną,
pierś powabną,
Suknię materyjalną, różową, jedwabną,
Gors wycięty, kołnierzyk z korónek, rękawki
Krótkie, w ręku kręciła wachlarz dla zabawki
(Bo nie było
gorąca); wachlarz pozłocisty
Powiewając
rozlewał deszcz iskier rzęsisty.
Głowa do
włosów, włosy pozwijane w kręgi,
W pukle, i przeplatane różowymi wstęgi,
Pośród nich brylant, niby zakryty od oczu,
Świecił się jako gwiazda w komety warkoczu -
Słowem, ubiór galowy; szeptali niejedni,
Że zbyt
wykwintny na wieś i na dzień powszedni.
(…)
Nóżek, choć suknia krótka, oko nie zobaczy,
Bo biegła
bardzo szybko, suwała się raczéj
(…)
Uczepiwszy falbaną o czyjeś kolana,
(…)
Kręciła,
to kołnierzyk z brabanckich koronek
Z jaką
rzetelnością Mickiewicz odtworzył polską modę 1812 roku? „Pan Tadeusz”* powstawał w Paryżu w latach
1832/1834, lecz akcja dzieje się nieco ponad 20 lat wcześniej. W 1812 roku Mickiewicz
był trzynastolatkiem, więc prawdopodobnie mógł coś pamiętać z czasów, o których
pisał. Tylko czy aby dokładnie? Mógł też wyszukać potrzebne informacje lub
zapytać właściwą, dobrze zorientowaną w temacie przedstawicielkę płci
przeciwnej. Kolejne wyrażenia prowokowały do stawiania kolejnych pytań.
Pierwszym
sformułowaniem, które przykuło moją uwagę było „suknia materyjalna”. To mogła
być jakaś inna? Rozumiem, że w drugiej połowie XX wieku rzeczywiście mogłoby to
nie być tak oczywiste, ale wtedy? Nie podejrzewam Mickiewicza o użycie tego
przymiotnika w celu uzyskania efektu trzynastozgłoskowca. Musiało więc być to
określenie rodzaju materiału lub jego jakości. Jednak próba dotarcia do
informacji na ten temat zakończyła się niepowodzeniem.
„Wysmukła
kibić, kształtna” to pierwszy z wymienionych atutów Telimeny i zarazem drugie
wyrażenie, które zatrzymało mój wzrok. Czy jest ono tożsame z tym, że suknia
podkreślała talię? Tylko czy talia może być kształtna? Okazało się, że „kibić”
posiada jeszcze inne znaczenie według Słownika Języka Polskiego mianowicie
„część tułowia od ramion do bioder”. Można też znaleźć inne definicje: „korpus
kobiecy między ramionami a biodrami”, „figura kobiety”, a także „część ciała od
ramion do pasa”.
Kolejne
sformułowanie „gors wycięty”- to znaczy że dekolt był jedynie głęboki, czy że
go wycięto i Telimena miała odkryte ramiona? A może jedno i drugie? Gdyby
sprawdziła się druga opcja lub trzecia, należałoby zwątpić w znawstwo Mickiewicza
w kwestii mody.
„Suknia
krótka”, która odsłania nogi. To już musiałam przeczytać trzy razy. Krótka? Na
początku XIX wieku? Sprawdziłam- Mickiewicz jednak wiedział o czym pisał.
Uściślę- krótka oznaczała wówczas odsłaniająca kostki, co w epoce „Pana
Tadeusza” było dozwolone, lecz niekoniecznie należało do codzienności. Takiej
długości suknie stały się popularniejsze bliżej lat 30 XIX wieku.
„Brabanckie koronki” skłoniły mnie do zgłębienia
tematu. Znam kilka rodzajów koronek, ale o tych nigdy nie słyszałam.
Koronki
brabanckie- swoją nazwę biorą od książąt Brabancji, mających swoją siedzibę w
tej prowincji w mieście Brugia (Belgia). Jest to także miejsce wyrobu koronek
walencjańskich, których wzornictwo miało wpływ na koronki brabanckie. Inne źródła
podają, iż są one mniej wykwintną (lecz wciąż wysokiej jakości) wersją koronek
brukselskich. Teorię potwierdza fakt, że oba te typy posiadały motywy roślinne
i kwiatowe. Wytwarzane były w XVIII wieku oraz na początku XIX- czyli wszystko
się zgadza.
Brabant Valenciennes Brussels
To wszystko sprawiało, iż szeptano o nadmiernej
wykwintności stroju Telimeny.
Nie było to
jednak faux pas z jej strony. Raczej świadomy okrzyk: wchodzę, patrzcie na
mnie! Dziś byłby uznany za dość subtelny. Wówczas- niespecjalnie. Z pełną
świadomością budziła zazdrość innych kobiet, zwracała uwagę wielu osób, co
jeszcze bardziej denerwowało te pierwsze. Tylko czy Telimena wykroczyła poza
granice obowiązującej etykiety ubioru? Trzeba by zgłębić XIX-wieczne zasady
doboru stroju do okoliczności, czego niestety nie udało mi się uczynić. Ale
pozastanawiać się mogę.
Czy założenie
brylantowej biżuterii na wiejską kolację jest popełnieniem faux pas? Na pewno
byłoby to nieeleganckie, gdyby pozostałych współbiesiadników nie było stać na
takie luksusy. Brabanckie koronki są niewątpliwie oznaką zamożności,
lecz nie przepychu. Słyszałam o zasadach dotyczących długości sukni, odkrywaniu
bądź nie ramion przed południem (wspomina się o tym np. w „Przeminęło z
wiatrem”) albo o regułach dotyczących ubioru do teatru czy na bal. Jak dotąd
nie zastanawiałam się nad przesadą „w drugą stronę”.
Kto decyduje o
granicach nietaktu w stroju? Subiektywne odczucie ubierającego się czy też
opinia większości? Jeśli strój ma za zadanie podkreślać ważność i wyjątkowość
sytuacji, to czy możemy przesadzić? Czy możliwa jest przesadna wytworność, bo
niewystarczająca z pewnością tak. Jeżeli obecnie w każdym stroju możemy pójść
niemal wszędzie i o każdej porze (poza sytuacjami regulowanymi protokołem
dyplomatycznym), to w czym pójdziemy na specjalną okazję? Jeśli szczególne
sytuacje zdarzają się zbyt często, przestają być wyjątkowe. Z drugiej strony
może to jest tak, że mamy coraz mniej specjalnych okazji albo zagubiły się one
we mgle codzienności?
*pełny tytuł- „Pan Tadeusz czyli ostatni zajazd na Litwie. Historia
szlachecka z r. 1811 i 1812 we dwunastu księgach wierszem”