środa, 30 lipca 2014

La baguette de Montmartre

XVIII dzielnica Paryża - Montmartre - lista artystów, którzy tu mieszkali jest imponująca  (m.in. Fryderyk Chopin, Franciszek Liszt, Edgar Degas, Vincent van Gogh, Pablo Picasso, Auguste Renoir, Maurice Utrillo). Biorąc pod uwagę, że tu mieściła się wspólnota artystów a już w latach 30. XX wieku planowano osiedle, które miało stać się wylęgarnią talentów, to długa lista znanych nazwisk nie specjalni dziwi. Montmartre to też dzielnica filmowej Amelii oraz rue Saint- Rustique, która była tłem dla zdjęć z Audrey Hepburn (również w filmie Funy face).
Usłyszeć Tu regardes tres parisienne! właśnie w tej dzielnicy, od tubylca - to coś niezwykłego i niepowtarzalnego.



Niektórzy turyści potraktowali mój strój (a może mnie? o_O) jako eksponat warty uwiecznienia przy pomocy aparatu fotograficznego.

Samo epicentrum dzielnicy artystów: mrowie turystów kręcące się wokół lepu w postaci wielkiej, przykurzonej bezy (czyt. katedry Sacre-Coeur). Moje porównanie jest wręcz słodkie i łagodne (tym bardziej że myślę o domowej bezie) w zestawieniu z uroczym stwierdzeniem Victora Hugo o Wieży Eiffla kupa żelastwa, która na dodatek nie pozwala spokojnie zjeść obiadu w centrum Paryża. Żeby jej nie widzieć podobno jadał pod wieżą, bo to podobno było jedyne miejsce skąd jej nie widać. Obecnie miejsc w Paryżu, z których ją widać jest niewiele (budynki ją zasłaniają) i nie brakuje relacji o turystach błądzących po Paryżu w jej poszukiwaniu.

Jak później odkryłam (oddalając się od "artystycznej" części dzielnicy) w Montmartre piecze się bagietki, plasujące się w czołówce paryskich. Przez kilka minut siedziałam przy stoliku w boulangerie Raphael. Obserwacje: Ruch jak w ulu, jakieś 95% osób kupiło bagietkę, pół lub dwie (niektóre jeszcze parzyły!). Rozumiem dlaczego cieszyły się takim powodzeniem, ale niezrozumiały był dla mnie brak zainteresowania patisserie.
A oto i ona- druga bagietka Paryża A.D.2014!


W tym roku konkurs odbył się po raz 20. Bagietki oceniane są według następujących kryteriów:
1) wypieczenie
2) smak
3) zapach
4) wygląd
5) miękkość

Bagietki zajmujące ścisłą czołówkę muszą być  "proste, rumiane, o chrupiącej skórce i puchatym wnętrzu, delikatnym smaku długo pozostającym w ustach, by zawsze była ochota na kolejny kęs". Piekarz, którego bagietka wygra w konkursie, dostarcza bagietki na stół Prezydenta Francji przez kolejny rok.



O pozycji paryskich boulangers wspomina Stephen Clarck w  książce "Paryż na widelcu"
- Czyli przez rok dostarczał pan co rano pieczywo do Pałacu Elizejskiego?
- Oui, dwadzieścia bagietek dziennie [odpowiedział zwycięzca poprzedniego konkursu]
Jego sklep znajdował się w Piętnastce [jedna z 20. dzielnic], na południu Paryża. 
- Kawałek drogi do Ósemki w godzinie szczytu- stwierdziłem.
- Chcieli, żebym przyjeżdżał na ósmą rano, ale powiedziałem, że nie wyrobię się przed dziesiątą. 
Wygląda na to, że sam prezydent nie ma władzy na paryskim piekarzem.

Jedyne co tu mogę powiedzieć- c'est vrai!

Więcej o paryskich bagietkach i patisserie- tutaj




niedziela, 6 lipca 2014

Douliou-douliou Saint-Tropez


Beztroskie, w większości młode, szaleńcze (choć gdy trzeba z głową), głośne (choć osobiście wolę, kiedy jest więcej przestrzeni dla introwertyka), modne, z obietnicą niezwykłych wakacji- Saint-Tropez lat 60.! Podróż możecie odbyć korzystając z szerokiej gamy usług biura podróży YouTube. W trakcie całej wycieczki o Wasze bezpieczeństwo i dobry humor zadba Żandarm z Saint-Tropez. Formalności załatwicie klikając tutaj. Po klimatyczną pamiątkę z tanecznym nastrajaczem sprzyjającym poszukiwaniom we własnej szafie- kliknijcie tutaj.





czwartek, 5 czerwca 2014

Epiphyllum oxypetalum

             Uporządkowane i stematyzowane, pachnące kurzem książki leżą w grządkach tuż obok rabatki mosiężnych tac i dumnych młynków do kawy. Dalej, po prawej stronie ścieżki napotykam klomby zastaw stołowych, oko cieszą kaskady kufrów i waliz. Stare zdjęcia i pocztówki, tylko niekiedy mogą pochwalić się osobna sekcją; zwykle tworzą kopce gdzieś pod stolikiem nie rzucając się w oczy. Okazy z tabliczką i wartością im przypisaną są wyeksponowane tak, by łatwo było je zauważyć.
 
 Arranged in an orderly manner and thematized. Are flower beds of books. They smell of dust. Next there are beds of brass trays and proud coffee grinders. Further away, on the right-hand side of the path I encounter  flowerbeds of tableware;  cascades of  trunks and suitcases please the eye. Old photos and postcards can only sometimes boast a separate section; they usually form mounds somewhere under a table and  are not conspicuous. Specimens have a plate and a value assigned to them and are exhibited in such a way that they’re easy to spot.
 
             

  Wychodzę z ogrodu. Przede mną mangrowie. Podobno piękno słonecznika najlepiej widać na śniegu. Może tak jest i tym razem? Tu wiją się sczerniałe pnącza przedłużaczy i ładowarek. Kolczaste gęstwiny zardzewiałych scyzoryków. Wiele dawnych kwiatów utraciło już swój urok i cierpiało nędzę na cienkiej warstwie szmacianej gleby. Zdziczałe kępy plastikowych zabawek wiodły żałosną egzystencję niejednokrotnie oplecione przez liany elektroniki.  Także tu  występują mecyje, lecz trudniej je dostrzec. Aby odnaleźć w tej plątaninie orchideę, trzeba przedzierać się maczetą cierpliwości i uwagi, tworzyć wąską ścieżynę, która znika po kilku krokach.

                I go out of the garden. In front of me are mangroves. Apparently, the beauty of a sunflower is best seen in the snow. Maybe it is also the case? Here writhe blackened creepers of extenders and chargers. A thorny thicket of rusty knives. Many old flowers have already lost their charm and suffer misery on a thin layer of rag soil. Wild clumps of plastic toys lead a miserable existence, often entwined with lianas of electronics. Also, there are some dainties here, but they’re more difficult to be seen. To find an orchid in such a dense tangle, you have to struggle your way with a machete of patience and attention, clear a narrow path which disappears after a few steps.



Niejednokrotnie, przechadzając się  po eleganckich ogrodach sklepów vintage, oglądam i podziwiam.  W prawdziwych labiryntach pchlich targów planowo gubię się, poszukując skrytych pąków kwiatu kadupul. Mój kwiat odnalazłam w ostępie belgradzkim.  

               Many times, while wanderring  around elegant gardens of vintage shops, do I watch and admire . . .  In intricate mazes of flea markets I get lost in a planned way, searching for the hidden buds of the flower Kadupul. I found my flower in the Belgrade  backwoods .


niedziela, 4 maja 2014

Happy birthday Audrey Hepburn!


Elegancka, z klasą, skromna i bezpretensjonalna. Cóż więcej dodać?
Elegant, classy, modest and unpretentious. What more can I add?

sobota, 19 kwietnia 2014

The woman in a red dress behind a lace fan





Śpiew ustał. Następnego dnia znów usłyszałem głos o niezwykłej barwie, lecz tym razem mezzosopran wydał mi się bardziej dramatyczny niż liryczny. Nie, to nie mogła być moja schorowana wyobraźnia. To głos, który dobiegał ze starszej części gmachu l’Opera Comique.


The song stopped. The next day I heard the same timbre of voice but this time the mezzo-soprano seemed to be a dramatic rather than lyric. No, this couldn’t have been just my ailing imagination. It was a human voice which was coming from the old part of l’Opera Comique house. 





Podążałem za śpiewem przez rozległą siatkę korytarzy jak po sznurku. Skradając się wręcz, dotarłem do dawnej charakteryzatorni. Przez szparę między deskami ujrzałem kobietę, która stała w przeciwległym kącie sali. Śpiewała cudowną arię „Voyez sur cette roche”. Drzwi zaskrzypiały lekko, gdy próbowałem wejść. Zanim się odwróciła, już ogarnęło mnie przeczucie, że to dokładnie ta istota, która idealnie nadaje się do głównej roli. Na mój widok zamarła. Wyglądała, jakby wszystkie jej myśli skupiły się na jednym pragnieniu, by czmychnąć niezauważoną (niezauważenie?). Ja wciąż stojąc w przejściu, także oniemiałem. Była przeraźliwie chuda, ze sterczącymi, niewprawnie obciętymi na krótko włosami. Nos zbyt wąski, wydłużony, uszy nieproporcjonalnie duże, a usta zbyt pełne jak na tak drobną twarz. Suknię ktoś wielokrotnie cerował, buty wyglądały na za duże o kilka rozmiarów i jakby miały się za chwilę rozpaść. Tylko oczy były piękne, niespokojne. Wpatrywały się we mnie wyczekująco. Nie wiedząc co począć, też czekałem. Tkwiliśmy w impasie ciszy. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, jednak zbyt szybko porzuciła ten zamysł, by nie zmieniać tej dziwacznej, skamieniałej atmosfery, która zdążyła się ukształtować w przeciągu tych kilkunastu sekund. W końcu zdobyliśmy się na wymienienie uprzejmości. Wiedziała, kim jestem. Ja wcześniej nie miałem pojęcia o jej istnieniu. Nie mogłem uwierzyć, że nigdy nie miała nauczyciela. Wciąż będąc trochę oszołomiony odkryciem, zaprosiłem ją na sobotnią próbę.



Led by the song, moving stealthy, I came into the old make-up room. Through a chink I beheld a woman who was staying in the opposite corner of the room and singing the wonderful aria „Voyez sur cette roche”. The door creaked as I was trying to enter. Even before she turned around , I’d knew she was exactly the one ideally suited for the main role. She froze on seen me. She looked like she wanted to flee unnoticed. I fell dumb too. She was terribly thin, her hair was short and badly-cut. Her nose too narrow, her elongated ears were disproportionately large, and the mouth too full for such a tiny face. Her dress looked as if had been repeatedly mended, her shoes looked like they were several size too large , and as if they were going to fall apart in a while . Only her eyes were beautiful, restless . They  were staring at me expectantly. Not knowing what to do , I waited. When the atmosphere thick with tension relaxed a little, we exchanged pleasantries. She knew who I was. We talked for a while, I said  that she had a beautiful voice . I could not believe that she had  never had a teacher. I  already had a plan in mind. I invited her to a Saturday rehearsal.

  


Cosette jest trochę zbyt chuda, ale czerwona suknia z falbanami na dole powinna rozwiązać ten problem. Dekolt w łódkę zasłoni wystające obojczyki i do tego rękawy z bufkami. Włosy… chyba jest na stanie jakaś peruka. Jej buty nie mogą mieć obcasów, inaczej będzie wyglądać jak szkielet na szczudłach. Dam jej te czarne, podbite blaszką, aby dźwięcznie stukotały. Tylko co z twarzą? Kapelusz? Nie głowa musi być odkryta. Woalka? Nie, też nie pasuje. Trzeba ten nos jakoś zakryć… Wiem! Niech ukryje się za koronkowym wachlarzem, a publiczności ukaże jednie piękno swoich oczu. Muszę jeszcze powiedzieć chłopcu od świateł, by zachwycony wokalem nie kierował głównych snopów światła na nią… Tak, to jest Carmen. Tajemnicza, niedostępna i uwodzicielska.    

Dzień premiery. Ucichły już ostatnie szepty widowni. Wyczekiwanie. Kurtyna w górę... Światła...

Tego się się nie spodziewałem.

Cosette is  too thin but a red gown with some frills at the bottom should solve this problem. A scoop neckline will hide protruding collarbones and go well with… Hair ...  somewhere in the store should be a wig. Her shoes can’t have heels, otherwise she’ll look like a skeleton on stilts. I'll give her the black ones, with metal plates attached to the sols to clatter. But what about the face? A hat? No, her head must be uncovered. A veil? No, it doesn’t suit. The nose can’t be seen ... I know! Let's hide her ugliness with a lace fan;  the audience will see only the beauty of her eyes. I have to tell the lighting man not to direct the beam of the head light on her ... Yes, it's Carmen. The mysterious, inaccessible and seductive. Now that I’m calm, I can close the diary and fall sleep.